- Przepraszam. Nie wiedziałam, że...
Gdy materiał nakrył w końcu wyrzeźbione ciało skoczka, podniósł wzrok i znów ujrzałam ten cudowny uśmiech.
- Daj spokój. Usiądź koło kaloryfera,przez to zimne powietrze, twoje policzki kolorem przypominają truskawki.
Rozpięłam kurtkę i usiadłam na niskiej ławeczce obok szafki z numerkiem 9, która łudząco przypominała te szkolne. Była tylko o wiele większa. Zaczęłam odczuwać skutki nieprzespanej nocy, więc oparłam się o ścianę i przymknęłam powieki:
- Chcesz? - Morgi wyciągnął z torby puszkę red-bulla.
Kulturalnie podziękowałam i upiłam spory łyk napoju. Miałam nadzieję, że przynajmniej w małym stopniu orzeźwi mój umysł. Pomiędzy nami panowała krępująca cisza, co jakiś czas przerywana stukotem butów narciarskich. Wstydziłam się odezwać i dochodziłam do wniosku, że rumiane policzki wcale nie były skutkiem przebywania na mrozie. Po kilku minutach, dołączyli do nas Loitzl, Kofler, Hayboeck, Kraft, a za nimi wczołgał się Schlierenzauer zawalony stosem kadrowych ubrań. Skoczkowie wywarli na mnie bardzo dobrze wrażenie. Każdy przedstawił się, przybił piątkę i zapewnił, że nasza współpraca na pewno będzie owocna. Mogłam się domyślić, że przebieranie w moim towarzystwie będzie trochę niekomfortowe, więc oznajmiłam, że pójdę omówić parę spraw z trenerem. Pech chciał, że akurat w tym samym momencie, Morgenstern podniósł z podłogi narty i również był gotowy do wyjścia. Myślałam, że znów się nie odezwie i trasę pokonamy w milczeniu. Ledwo poruszałam się po oblodzonej powierzchni, a w pewnej chwili straciłam równowagę. Zachwiałam się i już wiedziałam, że czeka mnie twarde lądowanie na tyłku. Jednak to żółto-czarne Fischery, a nie ja runęły na ziemię. Gdy niepewnie otworzyłam oczy, znajdowałam się w ramionach uśmiechniętego Austriaka.
- Eee, wybacz... - znów musiałam przepraszać.
Głupia, niemyśląca idiotka. Chyba wolałam jednak ucierpieć niż teraz płonąć ze wstydu. Podczas, gdy wymyślałam kolejne obelgi i wyzwiska, Morgi wybuchł gromkim śmiechem:
- W sumie to takie ładne dziewczyny zawsze mogą na mnie lecieć.
- Bardzo zabawne...
Nie chciałam dłużej go obciążać, więc z małą pomocą znów stanęłam na własne nogi. Przy okazji przeklęłam buty, przez które znów omal się nie wywróciłam wywołując kolejny uśmiech na twarzy Thomasa. No tak, jedyny plus całej sytuacji.
- To kiedy się do mnie wprowadzasz?
Jako pojedyncze zdanie wyrwane z kontekstu brzmiało dosyć dziwne.
- Szczerze mówiąc, to sama nie wiem. Claudia mówiła, że prawdopodobnie po Turnieju Czterech Skoczni.
- Pokój już czeka. Może miałabyś ochote wpaść dzisiaj wieczorem? Robie małą imprezę z okazji imienin.
-Musiałabym to przemyśleć. Ale...
- Nie ma żadnego ale. Powiedz Clau, że Michael też będzie i na pewno pójdzie z tobą dla towarzystwa.
Rzeczywiście miałam ochotę tam pójść. Zastanawiałam się tylko, dlaczego nie wspomniał o Gregorze. Rozumiałam, że za sobą nie przepadają, ale aż tak? Wkrótce musieliśmy się rozdzielić. Blondyn poszedł w kierunku windy, więc udałam się na gniazdo trenerskie, gdzie Pointner dyskutował o czymś z Diessem.
- Witamy nową panią psycholog - uścisnęliśmy sobie dłonie - Widzę, że zdążyłaś poznać nasz największy problem.
- Nie za bardzo rozumiem o co chodzi... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Raczej o kogo. Thomas Morgenstern. Od upadku nie potrafi przełamać bariery psychicznej, zresztą sama za chwilę zobaczysz.
Gdy usiadł na belce, zacisnęłam kciuki, choć był to tylko trening. Dwa razy uderzył dłońmi w uda i odepchnął się od belki. Na progu wszystko wyglądało bardzo dobrze. Ba, przez głowę przemknęła mi nawet myśl, że Alexander po prostu za nim nie przepada i czepia się o najdrobniejsze szczegóły. Jednak to, co wydarzyło się później rozwiało moje wątpliwości. Morgi zdecydowanie skrócił skok, a później wylądował w rozpaczliwym stylu. Trener pokiwał tylko głową i zapisał coś w swoim granatowym notesie.
- Najgorsze jest to, że nie rozumiem dlaczego on to robi... - powiedział z rezygnacją - spróbujesz mu pomóc?
- Oczywiście, że tak, ale skoro pracował z wykwalifikowanymi specjalistami, wątpie, że cokolwiek wskóram.
- Czasami nie liczą się nawet te wszystkie tytuły przed nazwiskiem tylko podejście. Porozmawiasz z nim jutro?
Przytaknęłam, choć wiedziałam, że będzie to jedna z najdłuższych i najtrudniejszych rozmów w całym moim życiu. Zwłaszcza, że przy tym facecie serce biło mi tysiąc razy mocniej. Ogólnie rzecz biorąc, z większości skoków Pointer był zadowolony, co stanowiło dobry prognostyk przed Turniejem Czterech Skoczni. Odwołano drugą serię treningową z powodu co raz silniejszych podmuchów wiatru.
Po zakończeniu ćwiczeń, udałam się wraz z członkami sztabu, by podpisać jakieś dokumenty, dzięki którym będę mogła jeździć na konkursy Pucharu Świata. Kiedy w końcu uporałam się ze stosem papierków, mogłam w spokoju dołączyć do Schlieriego, który czekał w samochodzie już od dobrych dwudziestu minut. Gdy podzieliłam się z nim swoimi planami na wieczór, nie pałał zbytnim zachwytem. Ba, gdyby tylko mógł, z pewnością nie puściłby mnie na imprezę Morgiego. Przez całą drogę słuchaliśmy muzyki. Minęło już piętnaście minut, a Gregor jechał dosyć szybko, więc na horyzoncie już dawno powinien pojawić się dom Schlierenzauerów. Zamiast miejskiego zgiełku, ze wszystkich stron otaczał nas krajobraz zaśnieżonych pól:
- Jesteśmy na miejscu - zaparkował auto przy jakiejś leśnej drużce i wyciągnął ze schowka aparat.
- Ale jak to?!
- Zapraszam na sesję - uśmiechnięty blondyn szperał w ustawieniach lustrzanki i chyba czekał na moją reakcję - No nie mów, że jest ci zimno.
- Przecież jestem gotowa - zdjęłam kurtkę i również oparłam się o karoserię samochodu. Pogoda w miarę dopisywała. Może ujemna temperatura i mróz szczypiący w policzki były trochę dokuczliwe, ale słońce chyba nie miało zamiaru chować się za chmurami. Po jakimś czasie znaleźliśmy idealne miejsce. Nie musiał długo mnie namawiać. Chętnie pozowałam na tle zaśnieżonych Alp. Byłam w swoim żywiole, a Gregor wymyślał co raz to kolejne pozy. Może nawet przez chwilkę pożałowałam, że nigdy na poważnie nie myślałam o modelingu. Przed obiektywem skoczka czułam się tak swobodnie jak nigdy wcześniej. Nie przeszkadzał mi nawet chłodny wiatr, choć miałam na sobie jedynie cienki sweterek. Najlepsze w tym wszystkim było to, że ani przez moment nie myślałam o Freitagu. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, a tak właśnie było w naszym przypadku. Był środek zimy, więc już pół godziny przed szesnastą zaczęło się ściemniać.
- Modelka byłaby z ciebie idealna - stwierdził, gdy z powrotem wsiadaliśmy do auta.
- Bez przesady. Praca z tak utalentowanym fotografem to sama przyjemność - zaczęłam się śmiać.
Nagle z kieszeni wypadła mi komórka i wylądowała między dwoma siedzeniami. Schyliliśmy się w tym samym momencie, a nasze twarze znalazły się w niebezpiecznej odległości. Oo, ouu... Czerwone światło. Brązowe oczy były zdecydowanie zbyt blisko, w pewnym momencie słyszałam jego nierówny oddech. Na szczęście, w odpowiednim momencie sięgnęłam po telefon, na którego wyświetlaczu pojawiła się godzina.
- Mam! - wykrzyknęłam - Musimy się spieszyć, bo nie zdążę na imieniny Thomasa.
~*~
Witajcie! :)
Komentarzy z każdym nowym rozdziałem jest co raz mniej :/
Jeśli spodziewałyście się czegoś lepszego, to pozostaje mi tylko przeprosić ;_;
Zazdroszczę tym, którzy zaczynają ferie, bo ja już jutro idę do szkoły :<
Jedyny plus, że w tym tygodniu zaczynają się Igrzyska.
Pozdrawiam! <3
Czytasz? = Komentuj :)
Nareszcie nowy! Już myślałam,że się nie doczekam :) Mam nadzieję,że naszej bohaterce uda się rozwiązać problem Thomasa a i może jakiś mały romansik? : >
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie : http://heja-norge.blogspot.com/
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhyhy no witam w klubie tych kończących ferie xD
Ale fakt Igrzyska za tydzień a Stoch liderem PŚ ah te skoki
<3 Nareszcie.... kocham to! Jest świetne! :>
OdpowiedzUsuńNajlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam! *.* ciągle mało ;3
OdpowiedzUsuńJejku... po prostu jest boski <3
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba. Masz talent jednym słowem. Czekam dalej co się będzie działo ;p
A kiedy będzie następny ? ;)
Jaki przyjemny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńMa dwóch wspaniałych skoczków koło siebie, szczęściara :D
faantastyczny rozdzaiał,tylko błagam cię wstawiaj je przynajmniej 2 w tygodniu.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurcze. Strasznie krótki trn rozdział, nawet nie wiem kiedy go przeczytałam, a raczej pochłonęłam. Robi się coraz ciekawiej. No i ta sesja. Zaskoczyłaś mnie. No i kurde, zazdroszczę Nicole, też bym chciała zobaczyć na wpół ubranego Thomasa xD I jeszcze wylądowała później w jego ramionach. Cudownie *u* Coś czuję, że pomiędzy tą dwójką coś się wydarzy. I wcale się nie dziwię Gregorowi, że nie jest zadowolony z faktu, że Morgi zaprosił dziewczyny na imprezę z okazji imienin. Mam nadzieję, że Nicole uda się dotrzeć do Thomasa i pomoże mu się uporać z problemem i ten będzie znów oddawał dalekie skoki.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny, życzę dużo weny, mam nadzieję, że w szkole nie będzie aź tak źle. Pozdrawiam ;*
Świetny! Zazdroszczę Nicole widoku pół nagiego Thomasa. W sumie aż sama się sb dziwię bo po za Kamilem i Andim W.żaden skoczek mi się nie podoba :) Ale Thomas jest naprawdę sympatyczny i za to go lubię :3 Ta sesja z Gregorem. W sumie bzik na jego punkcie mi już przeszedł ale chciałabym być na miejscu Nicole i poznać go ;) No no!Nikki uważaj na Gregora to profesionalny podrywacz :D Pozdrawiam i weny ;* Zapraszam do mnie na Wellingera ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, Gregor zazdrosny o Mogriego. Ciekawie oj ciekawie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! :) Czekam na kolejny! :* Weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńMnie się spodobał rozdział :) Zwłaszcza ta końcówka <3 Chociaż, mimo że wole Grześka to nasza bohaterka pasuje do Tomka. Fajnie że coś w końcu wstawiłaś, bo troszkie się naczekaliśmy ;) Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńWow, super! Zapraszam na mojego bloga http://whenweflyfanfiction.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ! :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Nicole - widzieć półnagiego Thomasa i pozować do sesji autorstwa Gregora... marzenie. I ta końcówka... Piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :)
Mua! <3
OdpowiedzUsuńSwietny i czekam n nastepny ;* zapraszam na moj. http://oni-razem-na-zawsze.blogspot.com/ mile widziane komentarze :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAch,Nicole to tylko pozazdroscic XD polnagi Thomas i ta sesja z Gregorkiem.o matulu! Ach,no i ta scenka gdy siegneli po telefon.awwwwh :3 mega zazdro!hshashaha.. A no i nie zapominajmy o imieninach u Morgiego.ciekawe jak dalej potocza sie jej losy :-)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko i szczerze nie żałuję ;D
OdpowiedzUsuńHistoria zapowiada się świetnie, w dodatku Gregor i Thomas, więc już mnie masz! *.*
Jakbyś mogła, powiadamiaj mnie o nowościach na: http://fight-for-this-feel.blogspot.com/ w zakładce 'spamownik' ;)
Widzę, że Gregor ma już wobec niej jakiś plan i próbuje go małymi kroczkami zrealizować. Tylko coś mi mówi, że szyki pokrzyżuje mu Thomas i szczerze powiedziawszy właśnie na to liczę :-)
OdpowiedzUsuńTrener ma rację, czego ją trudna praca bo Thomas człowiek wydaje się być inny niż Thomas skoczek, widać że ma jakieś poważne problemy. Bardziej natury psychologicznej, no ale trudno mu się właściwie dziwić.
Ciekawa jestem co się wydarzy na imprezie :D
Pozdrawiam
Jeśli masz ochotę i akurat wolny czas to zapraszam do siebie na rozdział nr. 10 :-)
Usuńhttp://the--bittersweet--life.blogspot.com
Marzycielka
Hej;)
OdpowiedzUsuńKlimaty austriacko-niemieckie są jak najbardziej dla mnie więc zostanę na dłużej.
Morgi jest jak widać bardzo porozbijany psychicznie... Może nie chodzi tu tylko o upadek na skoczni?
Taka jestem, lubię szukać dziury w całym- której najczęściej nie ma.
Ciekawym pomysłem jest to, ze ma mu pomóc młodziutka dziewczyna i to przyjaciółka siostry największego wroga. Bo chyba nie przegnę nazywając ich tak, po tym co Greguś odpalił. Czekam na tą imprezę, tudzież jakąś akcję z Haybockiem.
O rany, rozbawił mnie totalnie ten wątek poboczny^^
Pozdrawiam:*
PS. Gdybyś miała sekundkę zapraszam na
crystal-and-chocolate.blogspot.com
Wow, wow. <3 Genialny blog, genialny rozdział, zostaję!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://arytmia-uczuc.blogspot.com/ ;) Pozdrawiam i czekam na nexta ;*
Miałam nadzieję na bardziej rozwiniętą akcję na treningu, ale cóż ... Ta sesja była cudna, ale ja bym tak pozować nie mogłabym, bo chyba bym zamarzła. Jestem ciekawa co się wydarzy dalej ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nexta ;*
PS. Zaprzaszam do siebie na ---> http://love-skijumpers.blogspot.com/
Jak zwykle, swietny rozdział <3 czekam na. Następny i wenyy :*
OdpowiedzUsuńPS. Czytałam ostatnio tojeo bloga '' opowiadanie nartami pisane'' cos takego. I wiesz taki swietny ! A ty go nie rozijasz kochana! Proszę wez i go prowadz bo mnie do nerwow doprowadisz i wyjd z siebie stane obok xd prosze, proszeee ;**