niedziela, 29 grudnia 2013

Prolog.

 #Thomas Morgenstern, Lieserbrücke, 17:00 
Po raz tysięczny spojrzałem na skocznię, która kiedyś była moim drugim domem. Azylem pozwalającym na odstresowanie, dawanie upustu negatywnym emocjom. Działała lepiej niż szczera rozmowa z przyjacielem, kieliszek dobrej wódki, w której mógłbym zatopić wszelkie smutki. Dawała poczucie szczęścia, nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Tak wiele się zmieniło... Jeden upadek, kilkanaście sekund. Marzenia o olimpijskim złocie oddalają się wraz z kolejnymi treningami. Tak bardzo chcę, ale po prostu nie mogę. Narty nie niosą już jak dawniej, nie pozwalają odlecieć. Wina wcale nie leży w sprzęcie, psychika jest chyba największym problemem. Boję się, że znów popełnię błąd na progu. Znów uderzę głową o rozbieg i zostanę pochłonięty przez wszechogarniającą ciemność. Na zawody jeżdżą zawodnicy, których nazwiska nigdy wcześniej nie obiły mi się o uszy. 'Wielki Thomas Morgenstern spoczął na laurach?', 'To koniec mistrza?' - tytuły gazet sprawiały, że wpadałem w jeszcze większy dołek. Wielu znajomych odwróciło się, Kristina również odeszła. W najgorszym momencie stwierdziła, że musimy od siebie odpocząć. Mógłbym już dawno skończyć ze skokami, odizolować się od społeczeństwa i zaszyć się w jakimś ciemnym zaułku. Jednak jest ktoś, dla kogo muszę żyć. Lily. Największą radość sprawia jej oglądanie filmików z najdłuższymi skokami, które udało mi się do tej pory osiągnąć. Oddaję się wspomnieniom, a ona śmieje się za każdym razem, gdy unoszę dłonie w geście triumfu. Muszę walczyć... Tak, by mogła obejrzeć ich jak najwięcej.

#Nicole Müller, Oberstdorf, 21:00 
Po dopięciu ostatniej walizki, runęłam na ogromne łóżko. Narastające zmęczenie powoli opanowywało mój organizm. Ostatkiem sił zepchnęłam z szafki nocnej oprawione w drewnianą ramkę zdjęcie. Nie chciałam zabierać go ze sobą, tak samo jak wielu innych fotografii zdobiących przeciwległą ścianę. Wszystkie przedstawiały nas. Mnie i Richarda, bo 'nas' to chyba nieodpowiednie słowo jak na chwilę obecną. Od dzieciństwa byliśmy nierozłączni, a przyjaźń z czasem przerodziła się w miłość. Dla niego najwyraźniej nie miało to żadnej wartości, jeśli tak po prostu wszystko przekreślił. Może to i dobrze ? Nasz związek przeciekał rutyną, brakowało spontaniczności. Strata osoby, która była ci bliska przez tyle lat, na pewno boli, ale nie mam zamiaru płakać przez jakiegokolwiek mężczyznę. Nigdy. Możliwość wyjazdu spadła jak grom z jasnego nieba. Po za granicami kraju, na spokojnie wszystko przemyślę, zacznę od nowa. Jedyne, czego się obawiam to praca w kadrze narodowej skoczków. Boję się, że nie znajdę z nimi wspólnego języka, będą postrzegać mnie jako małolatę. Sięgnęłam po telefon, który przed chwilą wibrował. Nadawcą wiadomości okazała się Claudia. 
"Nie możemy doczekać się twojego przyjazdu. Szczególnie Gregor, który bardzo chce cię poznać. Zaszły małe zmiany, ale o tym dowiesz się jutro. Dobranoc :*"
Ową blondynę poznałam kilka lat temu podczas międzynarodowego projektu, w którym uczestniczyła nasza szkoła. Zaprzyjaźniłyśmy się i do tej pory utrzymujemy ze sobą kontakt. Słowem "zmiany" wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Nie chciałam martwić się na zapas, więc przymknęłam powieki i odpłynęłam do Krainy Morfeusza.

 #Richard Freitag,Oberstdorf, 1:00 
Wraz ze znakiem od trenera, odepchnąłem się od belki startowej. Sądząc po zapełnionych trybunach, zawody miały wysoką rangę. Z dołu dochodziły donośne okrzyki i fragment jakiejś nieznanej mi piosenki. Niemal bezbłędnie wyszedłem z progu, a długi lot zwieńczyłem idealnym telemarkiem. 'The olimpic champion is Richard Freitag.' - dopiero spiker uświadomił mi, że jestem mistrzem olimpijskim. Odpiąłem narty i uniosłem je ku górze w geście triumfu. I wtedy wszystko przestało mieć znaczenie. Wrzaski kibiców jakby ucichły, zniknął tłum, przede mną stała tylko ona. Podbiegła i uwiesiła się na mojej szyi, zasypując gratulacjami. Miałem zamiar złożenia pocałunku na ustach Nicki, kiedy nagle poczułem jak ktoś z całej siły odciąga ją w swoją stronę. Leżała na śniegu, trzymając się za nadgarstek, którego ból był efektem wypadku. Pomiędzy nami stanął niski mężczyzna w żółtej kurtce przeznaczonej dla niemieckiego teamu: 
- Trener Shuster ?! - nie mogłem opanować zdziwienia. 
- To koniec, Richie. Ona nie może się z tobą spotykać. 
- Ale jak to ?! 
Patrzyłem z bezradnością, jak moi kadrowi koledzy, ciągną szatynkę w stronę przepaści, która pojawiła się tuż obok skoczni. Werner z resztą sztabu nie pozwolili mi na jakikolwiek ruch. Była już na krawędzi. Wystarczył jeden ruch Freunda... 
- Nieeeeee ! - krzyk chyba postawił na nogi całą rodzinę. Chyba wolałbym bezsenną noc niż te cholerne koszmary. Dopiero dziś się rozstaliśmy, a ona już śni mi się po nocach. No cóż, nic na to nie poradzę. Trener zakazał jakichkolwiek romansów, a jego słowa są święte. Odwróciłem się na drugi bok z nadzieją, że obudzę się dopiero rano.

 #Gregor Schlierenzauer, Fulpmes 4:00 
To miał być mój dzień. Wszystko było zaplanowane, dopięte na ostatni guzik. Musiałem oddać dwa równe skoki odległością zbliżone do tych treningowych. Po pierwszej serii nie byłem z siebie zadowolony. Ten pajac Morgenstern prowadził trzema punktami. Wiedziałem, że jest w dobrej formie, że w tej chwili nikt nie zdoła wytrącić go z równowagi. A może jednak ? Wpadłem na dosyć podły, ale chyba jedyny mogący cokolwiek zmienić pomysł. W tłumie dostrzegłem dziewczynę, której szukałem. Nie zdołałem nawet dokładnie się jej przyjrzeć, ale po prostu czułem, że ona w danej chwili jest najważniejsza dla Thomasa. Zadbałem, by obecny lider znalazł się w dogodnym miejscu do obserwowania zaistniałej sytuacji. Podszedłem do niej i jakby nigdy nic, pocałowałem. Próbowała uwolnić się z uścisku, zaczynała panikować. W nagrodę, na moim policzku odcisnęła dłoń. Zadowolony podszedłem do Morgensterna: 
- Ty chamie... - wycedził przez zaciśnięte zęby. 
- Stary, to nie pierwszy raz. Wiesz ile razy widziałem ją w objęciach obcych facetów ? 
Najwyraźniej powiedziałem to wiarygodnym tonem, bo Morgi znalazł się w totalnej rozsypce. Był podenerwowany i totalnie rozkojarzony - chyba się udało. Po drugim skoku wypadł po za pierwszą piątkę. No cóż, Mistrz jest tylko jeden... 
Obudziłem się z myślą o olimpijskim złocie, które ostatnio co raz częściej pojawiało się w moich snach. Przegładziłem dłonią poduszkę leżącą obok, na której znajdowały się najważniejsze medale. 
- Tatuś jest z wami - zapewniłem - Dobranoc.

~*~
Jak nastroje po pierwszym konkursie TCS ?
Liczyłam na zwycięstwo Kamila, podium Morgensterna i bardziej udane starty Polaków. Miejmy nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.
Prolog marny, ale chyba najtrudniej jest zacząć :/
 Czytasz ? = Komentuj
Udanego Sylwestra ! Rozdział postaram się dodać w środę i wtedy złożę noworoczne życzenia. A i chciałabym podziękować Kumiko za wskazówki odnośnie czcionki ;*