sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 10. 'Zazdrość to cień miłości. Im większa miłość, tym dłuższy cień.'

~Richard
Mój drugi skok wołał o pomstę do nieba, więc nawet nie chciało mi się czekać na końcowy rezultat. Dobrze, że widział go tylko zastępca trenera. Werner podobno musiał zostać w hotelu i obgadać ważne sprawy z Hoferem, którego również brakowało na terenie skoczni. Korzystając z chwili wolnego czasu, stwierdziłem, że pójdę zobaczyć, jak czuje się Nikki. Mimo, że od dłuższego czasu nie jesteśmy razem, wciąż nie jest mi obojętna. Jednak najpierw postanowiłem wstąpić do swojego pokoju. Moją uwagę przykuła niespokojna rozmowa dobiegająca z pokoju Schustera.
 - Musimy pozbyć się jej jak najszybciej! Niech zobaczy, na co nas stać! - wrzeszczał mój rodak. 
 - Spokojnie, przyjacielu. Wszystko przebiega zgodnie z planem. 
 - A co jeśli Muller zdąży ją wycofać? 
- Masz rację. Sprzątniemy dziewczynę w Sapporo. Tam z pewnością zabraknie jej anioła stróża Schlierenzauera.
 - Uciekam do swoich. A pojutrze w Innsbrucku oboje przypadkiem zachorujemy i obgadamy resztę spraw. 
- Tak, lepiej, żeby nikt nie słyszał. Do zobaczenia. 
Ktoś dotknął klamki, czym wyrwał mnie z chwilowego osłupienia. Czułem się jak aktor grający w filmie kryminalnym. Schowałem się za ścianą, modląc się w duchu, by szkoleniowiec wybrał inną drogę. Słowa, które przed chwilą usłyszałem wciąż do mnie nie dochodziły. Powoli kojarzyłem fakty. Morderstwo na tle skoków narciarskich? Przecież nie ma szans na upozorowanie zbrodni. Austriacy w końcu zaczną się martwić. Jedyną racjonalną rzeczą, którą mogłem teraz zrobić było uprzedzenie Gregora. Pobiegłem schodami, niemal potrącając sprzątaczkę z górą poskładanych prześcieradeł. Nie było go w pokoju, więc nie trudno było się domyślić, gdzie aktualnie przebywa. Zapukałem, a po usłyszeniu cichego "proszę", wparowałem do środka. Poczułem ukłucie zazdrości, gdy zobaczyłem Nikki, śpiącą na jego ramieniu. Skarciłem się w myślach. Przecież nie mogę zachowywać się jak rozhuśtany emocjonalnie nastolatek, w grę wchodziło bezpieczeństwo Nicole. 
 - Schlieri, musimy lecieć do Sapporo!
 - Alex już postanowił, że kadra A zostaje i trenuje na Bergisel. 
 - W grę wchodzi jej bezpieczeństwo - spojrzałem ponownie na śpiącą brunetkę. 
 - Czego ty się naćpałeś, człowieku?! 
Opowiedziałem mu pokrótce o wszystkim, a on co raz to bardziej rozdziawiał japę ze zdziwienia. Zareagował w ten sposób, którego najbardziej się obawiałem. Spanikował i od razu chciał lecieć na policję. Chyba ostatnio był taki przerażony, kiedy przed samym startem rozwalił mu się kombinezon. Byłem zdziwiony, że ta sprawa w ogóle go obchodziła. Zazwyczaj mało przejmował się innymi. 
 - Pointner mnie zabije, ale masz rację. Musimy tam być. 
- Ta szuja Schuster bierze w tym udział, więc my na pewno pojedziemy. 
- A co z Nicole? 
- Im mniej wie, tym lepiej śpi. Po prostu trzeba jej lepiej pilnować. Nie wypuszczać na samotne spacery itp. itd. 
- Zaopiekuje się nią. Potem trzeba będzie przekazać pałeczkę Morgensternowi, bo to z nim będzie mieszkać. 
- Pogadamy innym razem, w bardziej ustronnym miejscu. Trzymaj się. 
Opuściłem pokój oznaczony numerem 234 i udałem się korytarzem w kierunku windy. Wciąż towarzyszyło mi to dziwne uczucie. Czy wciąż byłem zazdrosny o Nicole? Z jednej strony ta cholerna chęć popatrzenia na nią. Z drugiej strony Gregor... Szlag mnie trafiał, kiedy tak leżała na jego klacie, a on podczas rozmowy raz po raz dotykał opuszkami palców jej jedwabistych włosów. Byłem kompletnie zdezorientowany. Chciałem tylko, żeby była szczęśliwa. 

~Nicole
Na dworze robiło się co raz ciemniej, więc konkurs musiał się już skończyć. Nie potrafiłam powiedzieć, ile spałam. Wiedziałam tylko, że obok brakuje Schlieriego. Musiał pójść niedawno, bo fragment posłania, który zajmował, był jeszcze ciepły. Otworzyłam oczy trochę szerzej i na równoległym łóżku zobaczyłam Morgensterna. Wyglądał na szczęśliwego. Chyba zauważył, że się obudziłam. 
- Trochę lepiej ? - zapytał z troską. 
- Tak, zdecydowanie. A jak na skoczni? 
- Znów pierwszy. Zapomniałem już, jakie to wspaniałe uczucie być na samym szczycie. 
- Gratulacje - uśmiechnęłam się sama do siebie. 
Byłam z niego cholernie dumna. I nie obchodziło mnie, że ta pusta blondynka też. Życzyłam mu zwycięstwa z całego serca. 
- Dzięki. A może teraz powiesz mi, co było powodem twojego idiotycznego zachowania. 
Miałam nadzieję, że szybko o tym zapomnę. Ale po co?! Przecież Królewicz Morgenstern musi wszystkiego dociekać. Byłam zła, cholernie. 
- Domyśl się - rzuciłam niby obojętnie. 
- Chodzi o Kristinę, prawda? 
Kiwnęłam głową, patrząc w kierunku przeciwległej ściany. W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza. Nie przeszkadzała mi w najmniejszym stopniu, ale jemu wyraźnie ciążyła. Otwierał usta, by potem ponownie je zamknąć. Tak jakby nie potrafił dobrać odpowiednich słów. Pierwszy raz dostrzegłam na jego twarzy kompletną pustkę i zakłopotanie. 
- Nikki, ja... Przepraszam - wydukał - Nie chciałem, żeby tak wyszło. 
Nie wymagał od niego jakiejkolwiek odpowiedzi, a już na pewno przeprosin. Nie wiedziałam, co powinnam w danej sytuacji zrobić. "Spoko, nic się nie stało."? Może rzeczywiście przesadzałam, ale czułam, że cholernie mnie zranił. Teraz, ulotne, szczęśliwe chwile spędzone w jego towarzystwie, wydawały mi się odległe. Czasem zastanawiałam się nawet czy, aby na pewno nie były wytworem mojej wybujałej wyobraźni. Pukanie, które rozległo się w pomieszczeniu, wyrwało mnie z zamyślenia. Kiedy w progu, stanęła Kristina, stwierdziłam, że to odpowiednia pora na ewakuację. Oznajmiłam tylko cicho, że zostawię ich samych i ominęłam w drzwiach blondynkę, która nie szczędziła kąśliwej uwagi pod moim adresem. Minęłam ją bez słowa, by wyjść z sytuacji z twarzą. Bez zastanowienia, podążyłam do pokoju dzielonego przez Gregora i Michaela.
- Cześć, przeszkadzam? - zapytałam z nadzieją uzyskania przeczącej odpowiedzi.
- Ty? Nigdy! Wchodź - Schlieri odłożył na półkę aparat.
Albo ja byłam przewrażliwiona, albo jego radość była totalnie sztuczna. Lustrował mnie wzrokiem, ale doskonale wiedziałam, że myśli skoczka są zupełnie gdzie indziej. Nie wyglądał nawet na tak zmartwionego, kiedy wrócił ze skoczni.
- Coś nie tak? - zapytałam z lekkim przestrachem.
- Myślałem, że go rzuciłaś. Dziwnie się zachowuje, odkąd od ciebie wrócił - wtrącił się Hayboeck, który po chwili wrócił do ekranu swojego telefonu.
Nie miałam ochoty na tłumaczenie mu, że nie jesteśmy razem. Do Schlierenzauera chyba nie doszły nawet słowa kolegi. Nastrój panujący w lokum członków Teamu, powoli mnie dobijał. Na szczęście pozostał mi jeszcze Manuel. Już miałam wychodzić, kiedy moja ostatnia deska ratunku wparowała do pomieszczenia. Jak zwykle bez pukania, jak zwykle chaotycznie. 
- W związku z tym, że większość ekip wyjeżdża dopiero jutro, w sali na dole, organizują mały bankiet. - powtórzył pod nosem całą kwestię, by upewnić się, czy w jego wypowiedź na pewno nie wdarł się żaden błąd.
 - To świetnie, bo powoli robi się nudno - powiedziałam, zerkając jednoznacznie w kierunku Gregora.
- W końcu będzie z kim zatańczyć. To coroczne "gej party" też powoli zaczyna mi się nudzić - Fetti wybuchnął śmiechem.
- Nikki nigdzie nie idzie. Rano miała jeszcze wysoką gorączkę - troska Gregora była dla mnie zrozumiała, ale raczej niepotrzebna, bo czułam się znacznie lepiej.
- W takim razie zapraszam do mnie. Wziąłem swoje ziółka lecznicze - powiedział poruszając brwiami, z wymalowanym na twarzy zawadiackim uśmiechem.
- Wsadź sobie te ziółka w cztery litery. Podczas, gdy my męczyliśmy się w hotelu z ich skutkami ubocznymi, ty zająłeś w Oslo drugie miejsce.
- Lata praktyki, moi drodzy. 
Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Być może było to spowodowane poduszką, którą Michi próbował targnąć się na jego życie. Zabrałam blondynowi mięciutki jasiek i rzuciłam nim w Schlieriego. Skoczek chyba pierwszy raz szczerze się roześmiał, odkąd tu przyszłam. Wyciągnęłam z pod łóżka piłkę do siatkówki i bezmyślnie rzuciłam nią w przyjaciela. Na ratunek wciągniętego w symulator skoków Hayboecka nie miałam, co liczyć, więc pozostała mi tylko ucieczka. Z krzykiem wybiegłam na korytarz. Moje umiejętności atletyczne wołały o pomstę do nieba, więc już po chwili ponownie znalazłam się w pokoju za sprawą Schlierenzauera, który dosłownie mnie przez siebie przerzucił. Kościste, wbijające się w brzuch ramiona i wiszenie twarzą obok jego tyłka, było naprawdę wspaniałym doświadczeniem. Podziękowałam w duchu, gdy w końcu wylądowałam na łóżku. Zachodziłam się od śmiechu i czułam jak moja chrypa powoli powraca. Michi obserwował nas z dezabrowatą i łatwo zauważalnym znudzeniem. Ostatnimi czasy nie wywierał na mnie zbyt dobrego wrażenia. Nie wiedziałam, co Claudia w nim widzi. Oprócz ładnej buźki i rozwianej blond czupryny, nie było w nim nic, co mogłoby przykuć moją uwagę. Kiedy zegarek na ścianie wybił osiemnastą, stwierdziłam, że powinnam wrócić do siebie. Gregor jeszcze przez jakiś czas, nakłaniał mnie do zmiany decyzji. Nie miał najmniejszej ochoty na wyjście i nawet nie chciał słyszeć, że będę tam przecież z innymi skoczkami. Wyjął z kieszeni swojego smartphona, wystukał coś na klawiaturze i ponownie go odłożył. Kiedy telefon zawibrował, odczytał smsa i bez problemu pozwolił mi iść do pokoju, by przygotować się na bankiet. To wszystko było conajmniej dziwne, ale wolałam nie szukać podtekstów. Weszłam do pokoju, uprzednio nie pukając. Po zobaczeniu całujących się Thomasa i Kristiny, szybko pożałowałam swojej decyzji. Przełknęłam ślinę, rzuciłam krótkie "sorry" i skierowałam się ku łazience.
- Thommi, chooodź. Tak dawno nie tańczyliśmy - mówiła błagalnym tonem blondynka.
- Naprawdę nie mam dzisiaj siły. Przepraszam, kochanie - skrzywiłam się na dźwięk cmoknięcia
- Ehh, wygląda na to, że będę bawić się sama - zrezygnowana opuściła nasze tymczasowe lokum, czym wyraźnie mnie ucieszyła.
Nie uniknęłam spojrzenia w lustro, czym tylko się zdołowałam. O ile niedoskonałości mogłam przysłonić pudrem, o tyle nieustannie łzawiące od kataru oczy okazały się większą udręką. Zrobiłam lekki makijaż, rozczesałam włosy i wyglądałam troszkę lepiej niż wcześniej. Wyjęłam z szafy granatową kieckę i ignorując spojrzenie Morgensterna, wróciłam do łazienki. Ledwie zapięłam zamek, a w pomieszczeniu rozległo się pukanie. Byłam conajmniej zdzwiona, kiedy w progu stanął Richard.
- Gotowa? Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się i podał mi dłoń.
Przez chwilę martwiłam się, że mam zaniki pamięci. Kompletnie nie przypominałam sobie, żebym z kimkolwiek się umawiała. Kiedy szliśmy korytarzem, doszłam do wniosku, że wszystko robi się co raz bardziej podejrzane.
- Czyli to do ciebie, Gregor napisał smsa, prawda?
- Jakiego smsa? O niczym nie wiem - aktorstwo nigdy nie było jego mocną stroną.
- Nie kłam... Czy ktoś wreszcie wytłumaczy mi, o co w tym wszystkim chodzi?! - chyba niepotrzebnie podniosłam głos.
- Nikki, o czym ty mówisz do jasnej cholery?
- W takim razie, dobranoc - przyspieszyłam, a zdezorientowany brunet stanął w miejscu.
Na sali, zastałam na szczęście Manuela. Zresztą nie byłby sobą, gdyby opuścił jakąś imprezę. Zapoznał mnie z dwójką Norwegów, którzy okazali się mega sympatyczni. Z Tomem Hilde przetańczyłam chyba połowę wieczoru. W pewnym momencie poczułam się trochę gorzej, więc przeprosiłam blondyna, ubrałam bolerko i wyszłam na taras. Tuż przy balustradzie obściskiwała się jakaś para. Ponownie zrobiło mi się ciemno przed oczami, więc usiadłam na krześle, które znajdowało się niedaleko nich. Kiedy zdecydowałam się na powrót do pokoju, w celu zmierzenia gorączki, na wcześniej wspomnianą parę mignęła fala światła. Nie mogłam uwierzyć, w to, co zobaczyłam...

~*~
Miłego, ostatniego tygodnia wakacji! <3
Nowy postaram się dodać jeszcze przed powrotem do szkoły, ale nic nie obiecuję. :)

4 komentarze:

  1. Pierwsza! :D Świetny rozdział :3 Ciekawe co zobaczyła Nikki :) ?
    Przypuszczam, że Richarda z kimś lub Gregora.
    Pozdrawiam i weny :*
    Jeśli lubisz Matta Andersona zapraszam do siebie:
    posciel-pachnie-mi-toba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuudowny rozdział ! ♥
    Zresztą jak zawsze ;) Ja czekam na kolejny zaje*isty rozdział ! <33
    Hihi ♥ kocham to opowiadanie :3 Mam do ciebie prośbę, napisz książkę i ją wydaj, będę pierwsza w kolejce do jej kupienia ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny,jak zwykle! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie ! Ciekawe co teraz dla nas przygotujesz ? Nie mogę się doczekać! Buźka :*

    OdpowiedzUsuń