- Gotowa ? - zapytał, po czym odstawił porcelanową filiżankę do zlewu.
Pokiwałam twierdząco, ponieważ naleśnik, który przed chwilą znalazł się w moich ustach, uniemożliwił mowę. Nienawidziłam pożegnań, najchętniej bez słowa opuściłabym dom. Jednak wedle własnego sumienia, stwierdziłam, że nie powinnam narażać rodzicielki na zawał serca i przetrwać tych kilka chwil. Tuż przed wyjściem, założyłam puchową kurtkę i z jej pomocą, owinęłam się długim szalikiem.
- Uważaj na siebie, będziemy codziennie dzwonić. Nie wiem, czy zdołam tyle bez ciebie wytrzymać - narzekała tak, jakbyśmy miały rozstać się na co najmniej kilka lat.
- Przecież za tydzień zawody w Niemczech, na pewno się zobaczymy - zapewniłam, by choć na chwilę ją uspokoić.Przecież sama nie byłam pewna, czy w ogóle mnie na nie zabiorą.
Ucałowałam matkę na pożegnanie i zacisnęłam dłoń na klamce. Na zewnątrz panowała ujemna temperatura, a drzewa i krzewy pochylone z powodu nadmiaru śniegu, cudownie się iskrzyły. Żal było opuszczać to piękne miejsce. Mogłam jedynie mieć nadzieję, że krajobraz Austrii spodoba mi się jeszcze bardziej. Wetknęłam słuchawki w uszy, gdyż nie liczyłam na okazanie chęci rozmowy ze strony ojca. Pewnie myślami był już w swoim biurze, w którym czekał na niego stos papierkowej roboty. Kiedy dotarliśmy na miejsce, palnął kazanie na temat dobrego wychowania. Wciąż traktował mnie jak małolatę, której trzeba o wszystkim przypominać i wszystko dokładnie tłumaczyć.
- Wyślij sms'a od razu jak wylądujesz.
Ojej, tatuś po tylu latach zaczął się martwić...
- Oczywiście - cmoknęłam go w policzek, po czym opuściłam samochód.
- Będę tęsknił - rzucił przez uchylone okno i zostawił mnie samą z ogromnymi bagażami.
Doskonale wiedziałam, jak będzie to wyglądało. Chyba raczej poczuł ulgę i radość, że w końcu zdoła odpocząć od codziennego podwożenia do szkoły, na treningi oraz hałasu, który ciągle przepełniał mój pokój. Byłam pewna,że to już koniec pożegnań. Do momentu, kiedy usłyszałam za sobą znajomy głos. Biegł w moim kierunku, a wiatr targał jego kruczoczarnymi włosami w niemal każdą stronę.
- Zaczekaj... -wysapał zmęczony.
- O co chodzi ? - przerwałam grobową ciszę, która panowała od dobrych kilkunastu sekund.
- Chciałbym jeszcze raz cię przeprosić, głupio wyszło.
- To nasza wspólna wina. Uczucie powoli zaczynało zagasać, a żadne z nas nie zrobiło czegokolwiek, by temu zapobiec.
- Zagasać ? - był lekko zdziwiony słowem, którego przed chwilą użyłam. Jednak po chwili nerwowo przytaknął - Masz rację. Mimo wszystko wiedz, że zawsze będziesz dla mnie ważna. Powodzenia w Austrii.
Właśnie dlatego nienawidziłam pożegnań. Nie wytrzymałam. Uwiesiłam ręce na szyi chłopaka i wtuliłam się w jego ramiona jak za starych, dobrych czasów. Zagryzałam wargę, by opanować łzy, które napływały mi do oczu. Choć miłość już dawno się ulotniła, już teraz zaczynałam za nim tęsknić. Jeszcze niedawno miałam masę pretensji, a teraz ? Po głębszych przemyśleniach stwierdzam, że po prostu nie byliśmy sobie pisani. Wydaje mi się, że nawet, gdyby Schuster nie maczał palców w naszym związku, prędzej czy później dotarlibyśmy do nieuchronnego końca.Na pewno nie żałowałam lat spędzonych w towarzystwie Freitaga i nie miałam mu za złe, że jego wybór padł na karierę.
- Na mnie już pora - zerknęłam na srebrny zegarek zdobiący dłoń skoczka.
- Trzymaj się...
Tuż przy wejściu, po raz ostatni obejrzałam się do tyłu. Stał dokładnie w tym samym miejscu. Pomachałam na pożegnanie i przekroczyłam przeźroczyste drzwi. Mawiają, że koniec jest początkiem czegoś nowego... Może i tak miało stać się w moim przypadku ? Bez problemu przebrnęłam przez kontrolę bagaży i pokierowana przez kontrolera, dostałam się do odpowiedniego samolotu.
Lot minął zaskakująco szybko, bez żadnych komplikacji. Nie chciałam sprawiać problemu, więc zapewniłam, że sama załatwię sobie dojazd do Fulpmes. W oczekiwaniu na taksówkę, wysłałam smsy do najbliższych. Wyobrażałam sobie ulgę, która malowała się na twarzy mamy tuż po odczytaniu wiadomości. Kiedy samochód zjawił się, wręczyłam taksówkarzowi kartkę z podanym telefonicznie adresem. Popatrzył z niedowierzaniem, chyba nie zdarzało mu się zbyt często parkować pod posiadłością jakiegokolwiek skoczka narciarskiego.
Podziękowałam za podwózkę oraz zapłaciłam odpowiednią sumę pieniędzy. Facet długo nie opuszczał podjazdu. Chyba chciał się upewnić, czy na pewno będę gościem Schlierenzauerów. Niepewnie zapukałam w dębowe drzwi.
~*~
Długość niezbyt imponująca, ale jest to dopiero coś w rodzaju wprowadzenia :)
Chciałabym życzyć wam, aby ten Nowy Rok okazał się lepszy niż poprzedni, dużo szczęścia, zdrowia, miłości, a przede wszystkim spełnienia marzeń. No i, żeby wena was nigdy nie opuszczała ;*
Dziękuję za tyle wyświetleń i komentarzy, nawet nie wiecie jak to motywuje.
Do następnego ! <3
Zaczyna się świetnie! Nie mogę się doczekać kolejnych notek i mam nadzieję trooochę dłuższych :** oraz ciekawe jaka będzie mina Gregora, gdy ją zobaczy w drzwiach ;d
OdpowiedzUsuńTak jak mówisz.. to na razie wprowadzenie, więc nie mam co opisywać, na razie :-)
Czekam na nn! :>
Pzdr :3 moje-marzenie-na-emiartes-stadium.blogspot.com
PS. Kiedy nowy rozdział? <3
UsuńA, i zapraszam Cię na mój nowiutki blog o skokach narciarskich. Mam nadzieję, że będziesz czytała:** ;
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/p/sowem-wstepu.html
Piękny... zaintrygowałaś mnie całym rozdziałem. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Oj, pewnie zdziwi się Gregor, jak ją zobaczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Ciekawie się rozpoczyna. Już nie mogę się doczekać kolejnych wydarzeń. Trochę mało ale nie szkodzi. Następny na pewno będzie dłuższy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny do pisania i czekam na next :)
Pozdrowienia Milena
Jesteeem :D Miło, że zdecydowałaś się przeczytać moje opowiadanie i pozostawić po sobie komentarz, wiele to znaczy dla autora tekstu - masz rację. Finowie - cóż, mogę powiedzieć tylko, że są to ulubieńcy Suomi♥Annie, dlatego taki a nie inny wybór :P
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, ciekawie się zaczyna - zgadzam się z poprzedniczkami. W niewielu opowiadaniach główna bohaterka już na samym początku rozchodzi się z jakimś skoczkiem - plus dla Ciebie. Może wam się to wydać dziwne, ale nie lubię Niemców, a już zwłaszcza Ryśka, więc fakt, że wybrał on karierę zamiast związek z Nicole, wyjątkowo mnie cieszy, bo wolę stokroć Austriaków :D
Rozdział krótkie, ale to nic - najtrudniej się zaczyna, wierzę, że następne okażą się dłuższe, a już na pewno niebawem będzie niezła jazda. Wyczuwam ciągłe kłótnie między Morgim a Schlierim. Zresztą wydaję mi się, że KTOŚ tu się będzie starał poderwać Nicole, żeby zrobić nazłość Thomasowi, bo ma to w naturze ;]
Czekam na nowy, miejmy nadzieje dłuższy rozdział.
Szczęśliwego Nowego Roku
Kumiko
Rozdział jest świetny. Długość faktycznie nie jest imponująca, ale mam nadzieję, że z każdym rozdziałem notka będzie dłuższa. Ciekawe jaka będzie mina Gregora jak zobaczy Nicole. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na: http://love-skijumpers.blogspot.com/
Też wiem,że początki są trudne ;)Sama nie wiem jak zacząć pierwszy rozdział opowiadania o Wellingerze. Twój za to jak na początek był świetny <3 Pozdrawiam i weny;*Dzięki za dodanie mojego bloga o Andim do obserwowania :);*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział,czekam nn.
OdpowiedzUsuńSuper ! Czekam na dalszy ciąg i zapraszam do siebie ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanieoskokachnarciarskich.blogspot.com/
Ekstra rozdział. Czekam na kolejny:):)
OdpowiedzUsuńN.- czytelniczka:)
Chciałam podziękować za komentarz u mnie i zaprosić na pierwszy rozdział na nie-zatrzymasz-milosci.blogspot.com :) Obiecuję, że gdy przeczytam prolog i 1 rozdział u ciebie, to zostawię komentarz :>
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny i nie mogę doczekać się kolejnego! Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://amorprohibit.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, rozdział. czekam na nastepny:):)
OdpowiedzUsuń