- Mogłabyś przekazać to Gregorowi?
- Nie ma problemu. Wejdziesz? Możesz sam z nim pogadać.
-Jakoś nie mam ochoty-skrzywił się - Do zobaczenia na jutrzejszym treningu.
Czyli wiedział kim jestem i po co przyjechałam. Mimo, że samochód skoczka opuścił podjazd jakiś czas temu, wciąż stałam w przedpokoju i tępo wpatrywałam się w przeciwległą ścianę. On był po prostu...
- Przystojny, prawda? - cwany wyraz twarzy Claudii świadczył, że doskonale wiedziała co się święci.
- Jeszcze pytasz...
- Tylko szkoda, że dziesięć lat starszy. Zazdroszczę, że będziesz mieszkać z takim ciachem.
Słowa blondynki jeszcze bardziej wytrąciły mnie z równowagi. Przez dalszą część wieczoru, nie mogłam skupić się na filmie, a na myśl o Thomasie, serce zaczynało bić w zawrotnym tępie. Owszem, nie można go nie znać, bo sukcesy, które odniósł były naprawdę imponujące. Jednak dopiero teraz, wywarł na mnie tak głębokie wrażenie. Nie mogłam doczekać się treningu, ponieważ chciałam jak najszybciej znów go zobaczyć. Komedia okazała się totalną klapą. Jedynie Schlieri co jakiś czas wybuchał wymuszonym śmiechem, żebyśmy nie mogły wmówić mu, że film jest nudny. Blondyn poddał się przed północą i stwierdził, że takiej tandety już dawno nie oglądał.
- Ja też chcę jechać jutro na trening - Clau tupnęła nogą niczym obrażona pięciolatka.
- Nie, bo nie potrafisz się zachować.
- No przecież nie jestem już dzieckiem. Jakoś Nicki zabierasz.
- Nicole z pewnością nie będzie lepiła się do Hayboecka i kibicowała jak psycholka przy jego każdym skoku treningowym.
- Przegiąłeś, idioto.
Zarumieniona i zbulwersowana pobiegła schodami na górę. Doskonale wiedziałam jak bardzo zależy jej na Michaelu, a on po prostu ją ignoruje, nie okazując żadnego zainteresowania. Pod jej nieobecność, graliśmy na playstation. Nie schodziła od godziny, co świadczyło tylko o tym, że śmiertelnie się obraziła. Rozegraliśmy siedem konkursów Pucharu Świata, ale mój przeciwnik okazał się bezkonkurencyjny. Wygrywał każdy konkurs i to ze znaczną przewagą. Nawet, gdy jego zawodnik upadł przy lądowaniu i uzyskał fatalne noty za styl, był lepszy ode mnie. Dobrze, że nie potrafił czytać w myślach, bo w mojej głowie aż kotłowało się od nadmiaru obelg. Ciągłe przegrywanie powoli stawało się nudne, więc koło pierwszej rozeszliśmy się do swoich lokum. Przyjaciółka siedziała na łóżku wyraźnie zamyślona. Mój głos sprowadził ją na ziemię:
- Nad czym tak dumasz?
-Właśnie stwierdziłm, że ty i Morgi od niedawna jesteście singlami - rzuciła niby od niechcenia.
- No i co w związku z tym?
- Mnie nie oszukasz, złotko. Widać, że ci się spodobał.
- Jasne, a 10 lat różnicy i to, że ma dziecko zupełnie nic nie znaczy.
- Coś wymyślimy...
Dochodziła czwarta, a ja wciąż przewracałam się z jednego boku na drugi w celu znalezienia dogodnej pozycji. Claudia spała już od godziny, pochrapując od czasu do czasu. Było mi okropnie gorąco, nawet wtedy, gdy gruba kołdra wylądowała na podłodze. Uchyliłam okno, by zaczerpnąć świeżego powietrza, a mroźny wiatr wywołał gęsią skórkę na moim ciele. Kiedy wystarczająco się ochłodziłam, wróciłam do łóżka i podjęłam ponowną próbę zaśnięcia.
~*~
Promienie słońca bezczelnie wdarły się do pomieszczenia i zmusiły mnie do opuszczenia Krainy Morfeusza. Zegarek stojący na szafce nocnej wskazywał 7:15, więc spałam zaledwie trzy godziny. Po cichu opuściłam pokój i udałam się w kierunku łazienki, by orzeźwić się prysznicem. Drzwi były uchylone, więc bez pukania weszłam do środka. Ku mojemu zaskoczeniu, przed lustrem stał Gregor szczotkujący zęby i robiący głupkowate miny. - Dzióbek i +10 do męskości? - zachodziłam się od śmiechu.
- Ładnie tak kogoś podglądać? - głupawka była chyba zaraźliwa, bo wkrótce sam zaczął się śmiać.
- Ehh, mogłam zrobić zdjęcia. Gazety nieźle by mi zapłaciły.
- O ty...
Biegłam jak najszybciej potrafiłam, szukając jakiegoś schronienia. Jednak nie mogłam równać się ze sportowcem, który powoli mnie doganiał. Skręciłam do sypialni, którą dzieliłam z Clau i rzuciłam się na łóżko, zdając się na litość Gregora. Chyba się przeliczyłam, bo już po chwili skoczek wykorzystał mój słaby punkt - łaskotki.
- Zostaw moją przyjaciółkę, zboczeńcu! - upadł powalony poduszką.
Szczerze mówiąc, sama nie zauważyłam, że Claudia już nie śpi. Trudno się dziwić, w końcu piszczałam jak nienormalna.
Schlierenzauer zszedł na dół, by zrobić śniadanie, a my miałyśmy chwilę dla siebie. O czym rozmawiałyśmy? To chyba logiczne. Wszystko obracało się wokół skoczków, o których przyjaciółka wiele mi opowiedziała. Morgi przyjaźnił się kiedyś z Gregorem i bywał w ich domu częstym gościem. Młodszy piął się co raz wyżej, a Morgenstern nieuchronnie tracił pozycję lidera kadry. Ich stosunki były co raz to chłodniejsze. Z czasem przestali nawet wzajemnie gratulować sobie podczas konkursów. Kiedy oboje zaczęli prezentować w miarę równą formę, a Austriacy stali się dominującą nacją, podjęli próbę naprawienia swoich relacji. Gdyby nie jeden incydent, przyjaźniliby się zapewne do tej pory. Mistrzostwa świata w Libercu. Morgenstern prowadził po pierszej serii ze znaczną przewagą. Schlieri był drugi, a uczucie zazdrości przysłoniło mu inne wartości. Bez zastanowienia poluzował więzadła w nartach kolegi, a ten upadł przy lądowaniu tracąc szansę na złoty medal. Żałował, sumienie nie dawało mu spać. Za radą Claudii, odwiedził kumpla i o wszystkim mu powiedział. Liczył na zrozumienie, ale wtedy w oczach Thomasa był już nikim. W kadrze znów zapanowała okropna atmosfera. Dotychczasowi przyjaciele mijali się szerokim łukiem, nawet w hotelu spali w pokojach znacznie od siebie oddalonych. Stali się największymi wrogami, rywalizującymi ze sobą w każdym momencie.
Mój brzuch dawał o sobie znać, więc głos blondyna dochodzący z kuchni okazał się zbawiennym. Na stole znajdowało się tyle produktów, jakby śniadanie było przygotowane dla co najmniej dziesięcioosobowej rodziny. Gregor, jak na dżentelmena przystało, odsunął moje krzesło do tyłu. Claudia mruknęła coś pod nosem i zabrała się za konsumpcję jajecznicy. Nałożyłam na talerz małą ilość sałatki, ponieważ nie miałam w zwyczaju jedzenia obfitych śniadań. Po posiłku zmyłam część naczyń i wróciłam na górę, by przygotować się do wyjazdu. Na zewnątrz panowała ujemna temperatura, więc ubrałam się na tak zwaną cebulkę. Schlierenzauer spakował do bagażnika torbę i kombinezon, więc byliśmy w sumie gotowi. Przez większość drogi opowiadał mi o drużynie, wychwalając ją pod każdym względem. Stwierdził, że na pewno szybko się zaaklimatyzuję. Kiedy dotarliśmy na miejsce, poczułam nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Stresowałam się jak nigdy wcześniej.
~*~
Dawno tak przyjemnie mi się nie pisało :)
To chyba konferencja prasowa Morgiego,z której nic nie zrozumiałam mnie zmotywowała. Jak miło znów zobaczyć Go uśmiechniętego. :D
Ogólnie to jestem happy, bo niedawno przyszedł mi jego autograf *.*
Nowy najprawdopodobniej w następny weekend.
Pozdrawiam <3
To chyba konferencja prasowa Morgiego,
Ogólnie to jestem happy, bo niedawno przyszedł mi jego autograf *.*
Nowy najprawdopodobniej w następny weekend.
Pozdrawiam <3